poniedziałek, 27 grudnia 2010

świąteczne migawki

Święta były cudowne. Dołożyliśmy starań aby nie tylko dziecko poczuło Magię Świąt, my też ją czuliśmy. Standardowo trochę u teściów, trochę u moich rodziców. Miło i przyjemnie, sielsko i rodzinnie. Wszystko prawie jak co roku, jednak z małą/wielka różnicą. Całkiem spontanicznie odwiedzili nas znajomi a zwykle czas świąt to dla nas czas tylko dla rodziny. Jakże było miło i wesoło, żarty, pogaduszki, poważne i mniej poważne tematy...takie świąteczne wyluzowanie.
Było też poranne oglądanie bajek w piżamach.
Był  świąteczny spacer do szopki ze zwierzętami. Przechadzka ta jednak okazała się być bardzo mroźną i trzeba było ją szybciutko zakończyć. 

Mam nadzieję, że i Wy mieliście tak udane Święta.

P.S. Kolejny raz okazało się, że niezależnie od warunków w jakich jesteśmy, to ludzie sprawiają, że jest pięknie i radośnie.
pozdrawiam




czwartek, 23 grudnia 2010

bombkowa kula

Świąteczne ozdoby są u nas wykorzystywane na różne sposoby. Chwila nieuwagi i synuś zrobił z bombki "kulę mocy" dla swojego ludzika (jak się przyjrzycie to widać w bombce matkę tarzająca sie po podłodze z aparatem). Oczywiście ja mu nie pozwalam na dewastację tego, co z takim zapałem dekorowałam ale skoro nie przypilnowałam to mam za swoje. Generalnie on jakoś mało docenia ten świąteczny blichtr i traktuje te wszystkie nowe bajery jak swoje zabaweczki. Może za rok świąteczne ozdoby przeżyją dłużej niż kilka dni. Nie muszę Wam pisać co się stało z ogromem moich drewnianych ludziczków, które poustawiałam na parapetach. 
P.S. Wracam do ryby po grecku.

środa, 22 grudnia 2010

Takie pyszności!

Takie pyszności mama na obiad dla synka szykuje...a ile z tego synek zjada...a nic nie zjada. Gadanie takie ładne, takie zdrowe, ble ble ble. Tak se można na wdzięczność dziecka czasem liczyć, a i jeszcze nosem wybrednie będzie kręcić. 
Całe dnie ostatnie siedzieliśmy w domu. Zabawiaj matko dziecko a ono Ci powie, że się nudzi, że tego nie chce, że tamto, że siamto. Stawaj matko na głowie...
Do przedszkola...a już!!!

sobota, 18 grudnia 2010

uziemieni




Przeziębienie zamknęło nas w domu i zdaje się, że cały weekend  będziemy się cieplic w czterech ścianach. Na szczęście na gorączkę się nie zapowiada ale kaszlemy, prychamy i ogólne osłabienie ostudziło nasze zapału na śnieżne eskapady. Niestety ominie małego cotygodniowy basen z tatusiem...ale cóż zrobić. Mieliśmy w planach wieczorne zwiedzanie ozdób świetlnych w okolicy no i sankowanie.  Tyle pięknych światełek powiesili. Wieczory w mieście są teraz urocze i magiczne. Śnieg przykrył wszystko co brudne i praktycznie każde drzewo jest skąpane w blasku światełek.  Ale co, ale nic z tego.
Szkoda, że nie mogę brać konkretnych leków i szybko stanąć na nogach. Raczę się więc herbatką z sokiem malinowym i kanapkami z czosnkiem...hmmm wspaniałe uczucie.

P.S. Zapowiada się, że do naszego grona dołączy kolejny synuś. Tak czułam, iż będę zdana w życiu na męskie grono :)

wtorek, 14 grudnia 2010

Wianek

W świątecznych ozdobach brakowało mi tylko wianka na drzwi wejściowe, wieszam go co roku na Święta Wielkanocne i w Boże Narodzenie (oczywiście za każdym razem inny:)) Klatka w której mieszkamy delikatnie mówiąc  nie należy do najpiękniejszych, dlatego uwielbiam coś tam zawsze powiesić na drzwiach co by umilić sąsiadom powroty do domów ;)
Zwykle wianki robię na bazie drutu i z prawdziwymi gałązkami ale w tym roku mam wyraźna tendencję do upraszczania sobie życia w każdej dziedzinie. Został mi jeden łańcuch, który wieszam gdzieś nad drzwi z lampeczkami. Jest dość długi i cały zielony więc nie nadaje się na choinkę. Zwinęłam go w kółko i obwiązałam czerwoną tasiemka do pakowania prezentów, a na koniec przykleiłam cztery kokardki tez do prezentów. I to wszystko. Zajęło mi to niecałe 10 minut, a robota w całości czyściutka. Aż dziwi mnie że bez żadnej podstawy w postaci drutu trzyma się i cały czas ma kształt koła. Wisi na drzwiach już parę dni i jest ok.

U nas dzisiaj śnieżek sypie od rana jest pięknie i czuć świąteczny klimat.pozdrawiam

poniedziałek, 13 grudnia 2010

ziuziowe sa dla dziewcin

Przebywanie w grupie rówieśników w przedszkolu daje już powoli o sobie znać. 
Ostatnio kroję synkowi jabłko na kawałki i proszę go żeby wyjął z szuflady miseczkę. Wyjął różową i postawił na stół. Po chwili schował ją i wyjął niebieską.

mama:-Co ty robisz?
synek:-Tamta była ziuziowa. Ziuziowe są dla dziewcin. Ja jestem chłopakiem i lubim tyko niebieskie.

Zamurowało mnie ale by zachować powagę sytuacji zdobyłam się tylko na : achaaa ;)
W domu nigdy nie mówilismy, który kolor dla kogo. A niebieskich ciuchów tez ma raczej nie wiele. Panie w przedszkolu tez na pewno nie robia takich podziałów. Jak widać 2,5 latki maja już pewne wzoroce i chetnie nimi sie dzielą z innymi dziećmi. Trzeba się starać aby chronić dzieci przed dziwnymi podziałami ale grupa rowiesników poza domem i tak zrobi swoje ;)
Wy pewnie też czegoś uczycie swoje dzieci a one po przyjściu ze szkoły czy przedszkola mają  i tak nowe, ciekawe teorie na różne sprawy.
pozdrawiam

niedziela, 12 grudnia 2010

pokaż kule, pokaż kule...

Całe ostatnie dwa dni słyszałam od synka: pokaż kule.
Zrobiłam bombkę i postawiłam w miejscu "dość widocznym" a moje dziecko bardzo chciało jej dotknąć, chociaż troszkę potarmosić :). Normalnie bym mu dała ale bombka musi być jeszcze otwarta aby śnieg do końca wyschnął. Schowałam więc ją w "miejsce mało rzucające się w oczy". 

Bombka prawdopodobnie zawiśnie na choince. Kupiłam już dawno dwie sztuki ale nie mogłam się zabrać do ich dekoracji. Zrobiłam jedną  ze sztucznym śniegiem, mikołajem i choinkami w środku. Mikołaj oczywiście z kolekcji moich drewniaczków. Na śnieg w postaci pasty strukturalnej szkoda mi było pieniążków więc zrobiłam go z kaszy manny, kleju i farby akrylowej. Niestety taki własny śnieg dość długo schnie więc nie mogę jej narazie do końca zamknąć. Muszę jeszcze znaleźć pomysł na drugą bombkę, ale na pewno będzie mało skomplikowany i prosty w wykonaniu.

Spokojnego tygodnia Wam życzę, choć pewnie większość z Was wpadnie w wir świątecznych przygotowań. :)

czwartek, 9 grudnia 2010

Pudełeczko pełne skarbów

Trzy lata temu na "giełdzie staroci i całej reszty" upolowałam pudełko (takie po butach) wypchane po brzegi różnymi drewnianymi ozdobami świątecznymi. Aniołki, koniki, mikołaje, pajacyki, grzybki, dzwoneczki i wiele innych. Jak tylko je zobaczyłam od razu mi się oczy zaświeciły :) i mimo iż nie należę do tych co się dobrze targują, to udało mi się je kupić nie za 10 zł a za 5 (prawda jest taka ze nawet 20 dychy bym dała tak bardzo mnie urzekły). Teraz stoją na parapetach i w różnych kącikach, a niedługo zawisną na "pannie zielonej". Jak patrzę na te maluszki nie mogę się nadziwić jakie są śliczne, nie mogę się też nadziwić, że moja druga połówka nie widzi w nich nic poruszającego ;) To są takie moje świąteczne skarby i co roku czekam  z utęsknieniem  aż w końcu je wyjmę z tego pudełka i będą na mnie zerkać z różnych kącików. Pewnie każdy z Was ma takie świąteczne perełki. 
Tymczasem pozdrawiam.





środa, 8 grudnia 2010

Dzisiaj rzucę zlepek informacji i zdjęć, które bardzo trafnie odzwierciedlają mój stan ducha. A mianowicie: bardzo bym chciała, ale jeszcze mi nie wychodzi.
Mój odmienny stan charakteryzuje się bardzo dobrym stanem psychicznym ale fizycznie forma nie domaga i chyba wole takie połączenie niż na odwrót. Z dnia na dzień mam coraz więcej dobrych  dni i chyba więcej siły. Wymioty powoli się kończą ale ogólne osłabienie jednak nie daje mi jeszcze przenosić gór. Czekam jednak spokojnie na energię z góry, a no i w pracy już się niecierpliwią kiedy to się zjawię. Gdyby to było wszystko takie proste...
Znalazłam jednak werwę na upieczenie z małym pierniczków. Było fajnie, cieszył się bardzo. Synek polubił "używanie mąki". Generalnie to ciasteczka zeszły na drugi plan a on stosował mąkę do wszystkiego (pierniczków, dywanu, robił śnieg)...ach...byłam gotowa na to więc pozwoliłam mu użyć wyobraźni. W ten oto sposób chyba wszyscy byli zadowoleni ;) Nie mogę przecież wymagać od 2,5 latka powagi przy misce pełnej mąki. Tak mu się oczy ze szczęścia lśniły, żę aż mnie to zaczęło bawić. 

Poza tym powoli dekorujemy dom na święta. Ja osobiście nie mogę się nadziwić aranżacjami niektórych blogerek. Mam teraz dużo czasu na siedzenie przy kompie i przeglądam te piękne blogi. Czasem to aż mi brak słów, jak to niektóre osoby mają normalnie dar do tworzenia piękna wokół siebie. Fajnie, że można tak sobie innych popodglądać. Jest to naprawdę inspirujące. 

A tak poza tym to  lubię spędzać ostatnie chwile przed przyjściem mojej drugiej połówki i dziecka przy gorącej czekoladzie, słuchając "trójki". Korzystam z tego bo zdaje sobie sprawę, że teraz mam taryfę ulgową. Pozwalają mi się byczyć i nic nie robić, ale to mogą być ostatnie takie chwile ;)