sobota, 21 maja 2011

to co bardzo lubie

 To co bardzo lubię to nasze prawie codzienne spacery po pracy. Ja i mój M jesteśmy aktywnymi ludźmi i daleko nam do wiecznego grilowania i leżenia brzuchem do góry ;) Pod tym względem to dobraliśmy sie idealnie. Co ważniejsze jesteśmy zwolennikami ruchu na świeżym powietrzu i nie ważne czy śniegi czy deszcze. Ja to już nie mogę się doczekać aż będę mogła zrobić kilka rundek wkoło parku. Gdy tylko urodziłam mojego pierworodnego synka przestały mnie zadowalać róże karnety na zaduszone sale i rozpoczęłam, a w zasadzie rozpoczęliśmy, etap rekreacji na łonie natury. Na szczęście dziecko wdało sie całkowicie w nas i za naszym przykładem biega i skacze ile mu sił starczy. Na szczęście numer dwa jest takie, że tatuś z synkiem się świetnie dogadują i nie ma mowy aby nie mieli dla siebie czasu. Ja to trochę jak taka księżniczka zawsze jestem za nimi w tyle. 

Moim skromnym zdaniem uważam, że niektóre kobiety za mało angażują swoich partnerów w wychowywanie dzieci a już zwłaszcza synów. Niestety rozumiem też, że wielu mężczyzn to bardzo oporna materia i jak raz im się kiedyś wpoiło, że tatuś to po pracy odpoczywa i chce mieć spokój, to teraz będzie trudno to zmienić.
Sami wybraliśmy się kiedyś ze znajomymi i dziećmi do parku i było nam bardzo głupio gdy tamten tatuś rozsiadł się na ławeczce  a mamusia musiała biegać za dzieckiem. Powstał pewien konflikt interesów bo to zwykle ja siedzę i przyglądam się jak chłopaki szaleją. Na szczęście jakoś daliśmy rade ale spacer należał do tych bardzo nieudanych. Wtedy zdałam sobie sprawę, że niektórzy nie potrafią aktywnie spędzać czasu a wyjście do parku to głównie tylko na ławkę i lody. Osobiście dziwię się jak młodzi ludzie mogą tak statycznie wychowywać dzieci ale z drugiej strony może mam zaburzony punkt widzenia, bo w sumie gdy dobierze się dwójka mało aktywnych i spokojnych ludzi to pewnie trudno wymagać aby dawali inny przykład swoim dzieciom. Byłoby to najpewniej mało naturalne.

Weekend zapowiada się pięknię więc życzę Wszystkim aby wchłonęli jak największą ilość świeżego powietrza :)

5 komentarzy:

  1. My dziś w "podróż bez celu", czyli przed siebie bez bliżej określonego kierunku:)
    Co prawda z koszykiem na przerwę piknikową, ale nie ma się co dziwić, stan ciążowy wymaga przekąskowych postojów:D

    OdpowiedzUsuń
  2. kosz piknikowy u nas też nieodłącznym przyjacielem jest...nawet w stanach nieciążowych ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też to zauważyłam, staramy się omijać Park Kasprowicza i Jasne Błonia tym bardziej w weekend, bo mam wrażenie, że jest tam tyle ludzi jak w supermarkecie :)
    a jakie to jeziorko?

    OdpowiedzUsuń
  4. To jeziorko to Głębokie, lubimy tam popołudniami po pracy trochę poszaleć a dla małego to taka fajna wielka piaskownica. Zwykle tam prawie nikogo nie ma ale niestety lada dzień i tam będą tłumy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no właśnie takie znajome mi się wydawało :)
    my w zeszłym roku odkryliśmy jeziorko w Loecknitz, zaraz za granicą, polecam :)

    OdpowiedzUsuń