piątek, 15 kwietnia 2011

Właśnie zakończyłam prasowanie dziecięcych ubranek. Normalnie prasowania nienawidzę i robię to bardzo rzadko ale w tym wypadku była to czysta przyjemność i pełna satysfakcja :) Czuję wielka radość a zarazem lekkie poddenerwowanie tym iż niedługo będzie nas więcej. Nie mogę tego nazwać strachem bo wewnętrznie czuję, że dam radę ale jest to coś w rodzaju dziecięcego szczęścia na wieść o wizycie Mikołaja...zaraz tu będzie :) 

Zostało mi około 7 tygodni i modlę się by dotrwać jak najdłużej. Mam uzasadnione obawy gdyż pierwszy synek wyskoczył troszkę przedwcześnie. Mimo iż wszystko było ok to koszmary mnie nie opuszczają. Czuje się bardzo ciężko i daleko mi do wiosennej lekkości a do tego codziennie śnią mi sie porody, odchodzące wody i inne rzeczy na które jeszcze troszkę za wcześnie. Jakby tego było mało to hormony juz mi chyba działają na innych obrotach bo jestem bardziej płaczliwa, wrażliwa i takie tam ...

Życzę wszystkim słonecznego weekendu. U nas zapowiada się pięknie i mamy zamiar korzystać do bólu, bo właśnie jesteśmy uwolnieni po ospie i możemy się dotleniać, skakać i szaleć na dworze.

2 komentarze:

  1. Ja też nie lubię prasować :)...i przyznam, że nie za każdym razem :))

    pozdrawiam cieplutko,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez nie lubie prasowac...! i czasu widze coraz mniej, 7 tygodni to faktycznie nie duzo i pewno szybko minie...

    Pozdrawiam cieplutko, bardzo... M

    OdpowiedzUsuń