Trzy lata temu na "giełdzie staroci i całej reszty" upolowałam pudełko (takie po butach) wypchane po brzegi różnymi drewnianymi ozdobami świątecznymi. Aniołki, koniki, mikołaje, pajacyki, grzybki, dzwoneczki i wiele innych. Jak tylko je zobaczyłam od razu mi się oczy zaświeciły :) i mimo iż nie należę do tych co się dobrze targują, to udało mi się je kupić nie za 10 zł a za 5 (prawda jest taka ze nawet 20 dychy bym dała tak bardzo mnie urzekły). Teraz stoją na parapetach i w różnych kącikach, a niedługo zawisną na "pannie zielonej". Jak patrzę na te maluszki nie mogę się nadziwić jakie są śliczne, nie mogę się też nadziwić, że moja druga połówka nie widzi w nich nic poruszającego ;) To są takie moje świąteczne skarby i co roku czekam z utęsknieniem aż w końcu je wyjmę z tego pudełka i będą na mnie zerkać z różnych kącików. Pewnie każdy z Was ma takie świąteczne perełki.
Tymczasem pozdrawiam.
O ja!!!! Ale jests farciara!!!! Cuda!!! Nie martw sie moj maz ten nie wie dlaczego zachwycam sie rzeczmi, na ktore on nawet nie spojrzal;)ot meczyzni!
OdpowiedzUsuńPiękności. Zazdraszczam bardzo, uwielbiam takie cudeńka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Te ozdoby sa piekne, bardzo mi sie podobaja... mialas szczescie znajdujac cos takiego... :-)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy. M
wow!ja gotowa bylabm dac wiecej niz 20:) sa po prostu cudowne, bardzo kojarza mi sie z moimi bajkami dzieciecymi, pierwszymi swiatecznymi reklamami Coca Coli; no farciara jestes!!
OdpowiedzUsuńale skarbiszony!
OdpowiedzUsuń